czwartek, 4 grudnia 2008

Andreas Mijaris

posłuchaj tego:

"Daremnej wyzbądź się zgryzoty.
Co nieśmiertelne, nigdy w ciemność
nie spada. Żyje Grecja dawna."

piękne, czyż nie?

środa, 26 listopada 2008

upadek

Bez względu na liczbę upadków i bez względu na ich skalę, Bóg musi darzyć nas niezmienną miłością. Gdyby było inaczej życie byłoby tylko historią stopniowej degeneracji, coraz głębszego pogrążania się w mroku. Bóg nigdy się nie odwraca. Z pewnością jest w stanie obiektywnie ocenić nasze czyny, ale ocena ta nie wpływa na bezinteresowna miłość, jaką nas darzy. Złych i dobrych, niewinnych i zepsutych, dobroczyńców i zbrodniarzy, wszystkich. Upadek sprawia, że rodzi się chęć ucieczki, odcięcia. Wtedy łatwo powiedzieć: On mnie znienawidził. Ale niewygodna prawda jest taka, że to sam człowiek zaczyna się nienawidzić za swe słabości, których nie potrafi godnie przeżywać. Kiedy upadniesz po raz kolejny, zapytaj się najpierw, co doprowadziło Cię do upadku. Widzisz to? Słyszysz ten głos? On mówi do ciebie.

niedziela, 23 listopada 2008

wstań i chodź

Samoodrzucenie to wewnętrzne przekonanie, że nie jest się gotowym, by sprostać wymaganiom, jakie stawia życie. "Gdybym był silniejszy, mądrzejszy, przystojniejszy ... - wtedy, WTEDY WŁAŚNIE wszystko wyglądałoby inaczej". Jest to jedno z największych i najbardziej paraliżujących kłamstw, którym można się karmić. W głębi swego jestestwa każdy człowiek jest gotowy na konfrontację z życiem. Być może każdy w inny sposób, ale każdy bez wyjątku. Oczywiście można i warto zmieniać akcydensy, dokształcać się, upiększać, nabywać, trenować itd., ale to nie decyduje o PRAWDZIWEJ unikalności naszego istnienia. To są tylko rzeczy, w których realizujemy nasze pasje, nie rzeczy, bez których nie bylibyśmy w pełni ludźmi. Każdy z nas jest równy w oczach Boga. A Jemu nie musisz niczego udowadniać.

czwartek, 20 listopada 2008

światłu świecę, ciemności ogarek

Panie, szczeliny mej duszy wciąż zalega mrok. Majaczą w nim zimne, okrutne posągi, którym kłaniam się po kryjomu, jednocześnie głosząc Twoje imię. Ta nieboska ciemność to melancholia zwierzęcej rozkoszy i judaszowy dreszcz wstrętu, parciany sznur. Nie chadzasz tamtędy, omijasz miejsca, gdzie nie chcę Cię wpuścić. Jak długo jeszcze będę wzdrygał się przed Twoim światłem?

środa, 19 listopada 2008

lśniące pancerze

Być może mieszkamy w tym samym mieście, w tej samej dzielnicy tego samego miasta, na tej samej ulicy tego samego miasta, w tym samym bloku, może nawet jesteś tym, który co dzień mija mnie na korytarzu lub - co również nie jest nieprawdopodobne - jesteś moim dobrym przyjacielem. Czy potrafiłbyś zidentyfikować mnie na podstawie tego, co tu piszę? Czy ja potrafiłbym przypisać do kogoś konkretnego twój anonimowy komentarz? Szczerze w to wątpię. Setki razy besztam się za to, że jestem kimś innym w środku, a kimś innym na zewnątrz. Czy to w w ogóle jest możliwe, żeby ujednolicić obydwie te warstwy? Kłopot w tym, że mój lśniący pancerz, mimo swej ozdobnej formy zdaje mi się bardzo kruchy. Obsesyjnie boję się, że pęknie i odsłoni całą moją skrywaną skrzętnie niewiedzę, słabość, wieczne wahanie i strach. A przecież zabraniam sobie nie wiedzieć, być słabym, wahać się i bać. Więc kiedy mijamy się, wcześniej upewniam się, że pancerz mój lśni jak należy, lustrując jednocześnie twój, czy aby nie znajdę w nim czegoś godnego pogardy, co pozwoli mi poczuć się lepszym. Czy ty też to czujesz?

poniedziałek, 10 listopada 2008

Modlitwa udręczonych

Panie, moja pogarda dla świata
Sięgnęła już za daleko.
Nie pokochałem niczego inaczej,
Jak przez wzgląd na siebie,
A jeśli już pokochałem, nie spocząłem,
Póki nie znalazłem w nim dla siebie uznania.
Świat uwiódł mnie setki razy –
Ja, perła Twoja, spadałem raz po raz
Przed brudne wieprze swych skarlałych pragnień.
Z łatwością stąpam, Panie, po wodach niewiary.
Na nich nigdy się nie ulękłem
Wypłynąć na głębię.