Panie, szczeliny mej duszy wciąż zalega mrok. Majaczą w nim zimne, okrutne posągi, którym kłaniam się po kryjomu, jednocześnie głosząc Twoje imię. Ta nieboska ciemność to melancholia zwierzęcej rozkoszy i judaszowy dreszcz wstrętu, parciany sznur. Nie chadzasz tamtędy, omijasz miejsca, gdzie nie chcę Cię wpuścić. Jak długo jeszcze będę wzdrygał się przed Twoim światłem?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz