Stojąc przed Piłatem, powiedziałeś mu z naiwną prostotą: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu”. A on, człowiek ćwiczony w retoryce, dźwigając w sobie gorzkie brzemię nauk, które wyniósł był jeszcze ze szkolnych lekcji filozofii, odparł smutno: „Cóż to jest prawda?”. I ja z nim pytam, bo nie wiem, a tak bardzo jej pragnę. To co miałem do tej pory, czym wymachiwałem i tłukłem po łbach jak cepem przy każdej okazji, w ferworze walki nie szczędząc razów i samemu sobie, to było wypełnianie martwej litery, z której niczego nie zrozumiałem. Czekam na Twoją prawdę. Czekam z lękiem, bo nie wiem, czy ją udźwignę w swoim brudnym sercu.
piątek, 27 listopada 2009
ja, piłat
Etykiety:
głos rozumu,
głos serca,
jest dziwnie,
modlitwa,
wiara
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
On sam jest Prawdą! Trwanie przy Nim każdego dnia to odkrywanie prawdy. I to jest w tym wszystkim piękne! :D
Pozdrawiam :)
już to dziś napisałam u Holdena, ale tak mnie zewsząd ewangelizujecie, że muszę powtórzyć: trzeba być dobrym dla ludzi i zwierząt i nie ma powodu tego rozbierać na czynniki pierwsze. to proste jak ten cep, którym nas tłuką po głowach.
podpisano: oślica Baala ;-))
Z Jego pomocą dasz radę, nawet jeżeli zawędrujesz w rejony ciemnych dolin.
... a tym Piłatem, to jak z tą belką w oku; zawsze inni rzadko (a może nigdy) JA!!!
ja nie czekam
duszę mam brudną
Udźwigniesz, bo to będzie twoja prawda. Innej nikt z nas nie zobaczy.
Prześlij komentarz